Celuloza
Dołączył: 24 Gru 2008
Posty: 129
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elbląg Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:03, 02 Sty 2009 Temat postu: Coś co nie posiada jeszcze tytułu (nie o MJ) |
|
|
Stukot obcasów odbijał się echem po całym korytarzu. Dlaczego zawsze gdy chcę iść jak najciszej moje kroki wręcz dudnią? Nie to żebym się skradała czy cokolwiek innego ale czasem każdy ma ochotę iść tak cicho, że sam nie słyszy swych kroków. No tak, jeszcze lampa zaczęła wyć tak jakby miała za chwilę skonać. Brakuje tu jeszcze psychopaty czającego się za rogiem z tasakiem w ręku, choć znając moje szczęście jest to bardzo możliwe. Nie, nie należę do pesymistów, choć wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, ale także nie zaliczam się do grona tych strasznie pozytywnie nastawionych ludzi co sami siebie nazywają optymistami. Sama siebie opisałabym kilkoma zdaniami, ba nawet skrótami myślowymi ale o tym później.
Wypadałoby zacząć od początku a nie drążyć problematykę nastawienia do świata, który nas otacza. Nazywam się Julia i mam 23 lata, choć wbrew temu co niektórzy powiedzą nie nalezę do grona osób, które cieszą się jakimiś mega sukcesami, ot kilka dyplomów zdobytych jeszcze w podstawówce i ze dwa medale w liceum. Studiuje historię sztuki, choć nie pasjonuje sie tym nie wiadomo jak. W zasadzie to przypadek zaprowadził mnie właśnie na ten wydział o ile przypadkiem można nazwać wysokiego bruneta o niebieskich oczach. Z drugiej strony jakby nie patrzeć muszę to lubić bo nawet najpiękniejsze oczyska nie trzymałyby mnie aż tyle tam.
Mam pasa. Jest to niezwykły pies, bowiem znalazłam go pod czerwonym parasolem, gdy był jeszcze malutką czarną kulką. Tak i właśnie tu kryję się odpowiedź na pytanie co mają w sobie czerwone parasole czego nie mają na przykład zielone. Otóż czerwone a w zasadzie jeden czerwony krył w sobie tą kuleczkę co zwie się Klopskiem.
Co do mojej osoby to mogę powiedzieć z ręką na sercu, że nie uważam się za jakąś super ekstra dziewczynę. Nie jestem ani piękna, geniuszem też nie jestem, nie mówiąc już o jakimś wielkim powodzeniu u facetów. Czasem mam wrażenie, że z dnia na dzień jest mnie coraz mniej, że nie długo wszyscy o mnie zapomną i w zasadzie wiele się nie mylę. Od zawsze marzyłam o tandetnie pięknej miłości. Chciałam być przesłodzona, działać ludziom na nerwy swoim zachowaniem i cukierkowym głosikiem mówić "Kocham Cię Misiu". I w zasadzie prawie mi się udało, bo kochałam ale tej miłości nie mogę nazwać tandetnej choćbym chciała.
Poznałam go będąc na pierwszym roku studiów tej nieszczęsnej historii sztuki. On studiował archeologię i był na trzecim roku. Nasze pierwsze spotkanie było co najmniej dziwne, bo ja siedziałam na huśtawce w parku a On czytał książkę na ławce. W zasadzie to nawet go nie zauważyłam, dopiero później gdy podeszła do Niego a długonoga blond piękność. Nie pasowali do siebie. On wysoki, brunet z delikatnym zarostem, ubrany na czarno, ona przesłodzony plastik, z piersiami wielkimi jak arbuzy. Nie wiem co On wtedy w niej widział, może właśnie te arbuzy zamiast biustu, w końcu to facet.
______________________________________________________________
Póki co to dopiero początek jakiegoś dziwnego opowiadania.
Jak niektórzy twierdzą mam jakieś śladowe ilości talentu, więc odważyłam się umieścić tu moje nieszczęsne wypociny.
Dalsze części pojawią się gdy pojawi się wena i czas.
Póki co komentujcie do woli s/icon_twisted.gif" alt="Twisted Evil" border="0" />
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Celuloza dnia Pią 13:04, 02 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|